Bardzo spodobał mi się pomysł torby dwustronnej, można ją nosić do różnych ubrań i to wielki plus! Jako miłośniczka grochów i groszków skorzystałam z oryginalnej stylizacji Autorki i jedna strona tak właśnie wygląda:
Principessa szyje
Przy maszynie siadam, kiedy czas pozwala... :)
piątek, 3 kwietnia 2015
"Ruszyła maszyna, już nic nie zatrzyma..."
Ruszyła... :) Po kilku dniach zasłużonego odpoczynku, zreanimowana, zaczęła robić swoje. Tydzień temu, w samym środku szycia, maszyna ma odmówiła posłuszeństwa. Złamała igłę i zamilkła. Tzn. nie do końca... "buczała" ale "nie chodziła". Wieczór był już bardzo późny i nie chciałam angażować Męża, posmutniała udałam się więc na spoczynek. Rano pomyślałam, że trzeba by zajrzeć do środka. Ja mam maszynę bardzo starą, śrubki były trochę zapieczone, w końcu się udało. Po wnikliwych oględzinach dokonanych mym humanistycznym, polonistycznym okiem, doszłam do wniosku, że coś się stało z chwytaczem rotacyjnym (że to się tak nazywa wyczytałam oczywiście w Interniecie ;) Zakomunikowałam więc mojemu Mężowi, że trzeba oddać staruszkę na rehabilitację. On jednak zajrzał, pokręcił, postukał i powiedział, że zrobi!! :) Uradowałam się więc, bo każda zaoszczędzona złotówka się liczy. Mój Inżynier naprawił, poskręcał i zawołał mnie na testy. Wszystko łanie, równo pracuje, mogłam więc dokończyć torbę, do której zachęciła mnie Adela. Wszyłam dwie ostatnie wypustki, złożyłam i połączyłam całość... i oto jest!
wtorek, 24 marca 2015
Ssssssłoń!
To było wyzwanie.. a nie zanosiło się na to na etapie marzeń i wstępnych przygotowań :) Uszyłam pierwszego słonia-przytulankę z wykroju Strima, krok po kroku stawiając za Adelą. W tutorialu wszystko jest przejrzyste, równe i zgrabne, zaplanowałam więc powoływanie słonika do istnienia na piątkowy wieczór, wykrój przygotowując wcześniej. Miałam tylko zasiąść do maszyny, wystukać zwierza wdzięcznie i z uśmiechem, po czym cieszyć się efektem. Hmmm... :)
poniedziałek, 16 marca 2015
Kosmetyczka
Jednym z moich pierwszych szyciowych postanowień było wykonanie własnej kosmetyczki. Do torebki mam taką podręczną, kupioną lub otrzymaną lata temu. Lubię ją, choć jest trochę mała i nie wszystko mi się mieści. Pilniejsza okazała się jednak kosmetyczka na przybory toaletowe i higieniczne, taka typowa, podróżna, do której wrzuca się mydło, antyperspirant i wszystkie te zdobycze współczesnej chemii, po czym zasuwa zamek błyskawiczny i chowa do walizki. Ja nie posiadałam takowej :)
Spojrzysz...?
Rozochocona wzięłam się też za kosmetyczkę i pokrowiec na termometr. Myślę, że na początek nie jest źle, a ja nie tracę zapału.
Subskrybuj:
Posty (Atom)